Zdaniem Proboszcza

Przemijanie to rzeczywistość przed którą nie ma ucieczki. W życiu każdego z nas coś się zaczyna i coś się kończy. Dwadzieścia lat temu, w 2003 roku, rozpoczynałem posługę proboszcza w naszej parafii. Dzisiaj już ją powoli kończę, gdyż nadszedł czas oddania tego urzędu młodszemu pokoleniu. Lata mojej posługi nacechowane były bardzo szybkimi zmianami w mentalności i życiu społeczeństwa a co za tym idzie także w życiu wspólnoty parafialnej. Wiara tradycyjna, oparta o autorytet rodziny i środowiska powoli odchodzi do historii. Dostrzegam potrzebę weryfikowania wiary przez każdego wierzącego i widzę jak ważny jest rozwój wiary oparty o rozum i nauczanie Kościoła. Rola otwartego i mądrego duszpasterza jest niezastąpiona, chociaż bardzo wielu to kwestionuje i w zasadzie proponuje, by ślepy prowadził ślepego.

„Kościół miesza się do polityki” – takie zdanie powtarzane jest bardzo często tak przez pobożne babcie jak i przez młodych nie mających żadnego doświadczenia życiowego. Na pytanie a gdzie to jest widoczne zazwyczaj słyszę odpowiedzi: a to sprawa aborcji na którą Kościół się nie zgadza, a to popieranie PiS-u poprzez udział duchowieństwa w uroczystościach patriotyczno-religijnych, a to obecność kapelanów wojskowych czy w szpitalach, a to katecheza w szkole itd. Nie będę tłumaczył bezsensowność takich zarzutów, które po prostu są śmieszne, a głoszone przez polityków i celebrytów wrogich Kościołowi są łatwym pokarmem dla ludzi nie korzystających z rozumu. Wielu chciałoby takiego układu społecznego: wiara chrześcijańska  jest zamknięta w murach kościelnych a w życiu społecznym obowiązują normy niby demokratyczne, ale  panujących trendów politycznych. Z wiary ma wynikać nasze życie: i to osobiste i to rodzinne i to społeczne. W społeczeństwie chrześcijańskim zasady wiary powinny być obecne także w rozwiązaniach prawnych rozmaitych kwestii życia społecznego. Dotyczy to prawdy, sprawiedliwości, uczciwości, odpowiedzialności, poszanowanie życia, solidarności czy pomocniczości.

Główny Urząd Statystyczny podał, że w końcu 2022 roku liczba ludności w Polsce wyniosła 37 mln 767 tys. osób. Oznacza to, że liczba ludności zmniejszyła się o 141 tys. w stosunku do roku poprzedniego. Kryzys demograficzny pogłębia się coraz bardziej a to z kolei będzie miało wpływ na kondycję gospodarczą Polski. Politycy szukają wyjścia z tej sytuacji poprzez dotowanie rodzin ale i to nie zaradziło temu groźnemu zjawisku. Dotarłem do informacji o strukturze rodzin w Polsce w 2021 roku i bez zaskoczenia wyczytałem, że 41,8% małżeństw posiada dzieci natomiast 30,2% małżeństw nie ma dzieci. Pozostałe procenty wypełniają matki i ojcowie samotni z dziećmi   także związki nieformalne w których także są dzieci. Niestety ponad 30% małżeństw nie posiada dzieci. Pytanie dlaczego? Pozostawiam na boku wszelkie tłumaczenia nowoczesnych rodziców (mieszkanie, praca zawodowa, status społeczny realizacja siebie itd.)  ale pytam tych, którzy przyjęli sakrament małżeństwa: jak realizujecie Boży zamysł wobec małżonków? Małżonkowie nie tylko obdarowują się miłością uczuciową i erotyczną lecz także są zobowiązani do przekazywania życia! Jeżeli z tego nie wywiązują się tym samym sprzeciwiają się woli Boga. Słyszę już larum co bardziej oświeconych, że mam jakieś średniowieczne poglądy, że to nie czas ciemnoty Kościoła, że co ja sobie wyobrażam, a gdzie wolność jednostki  itd. Otóż ja wyobrażam sobie to co jest w Biblii. Szczęście człowieka to relacje z drugim człowiekiem, któremu trzeba dać życie a macierzyństwo i ojcostwo to nic innego jak realizowanie się w pełni tak kobiety jak i mężczyzny i ta potrzeba jest zakodowana w naturze człowieka. Nie ma co dywagować, trzeba zmienić myślenie i żyć wiarą afirmującą życie.

Krytyka Kościoła stała się bardzo modna nie tylko w mediach, ale także w towarzysko – rodzinnych spotkaniach. Myślę, że niewielu katolików potrafi bronić Kościoła, ponieważ, aby to czynić trzeba rozumnej wiary i nieco wiedzy. Tymczasem tak z wiarą jak i z wiedzą religijną u większości katolików jest poważny problem; tak w jednym jak i drugim przypadku są one słabe. W moim odczuciu, jeżeli ktoś krytykuje Kościół to z pewnością czyni to zasłaniając własną indolencję religijną a także poważne zaniedbania moralne. Owszem, grzech (ten faktyczny) członków Kościoła należy odpowiednio potępić i ukarać; a więc nie tylko jakiegoś duchownego, ale i tego kto nie zachowuje moralności katolickiej. Natomiast krytyka Kościoła, Mistycznego Ciała Chrystusa jest absurdem. Ponadto stawiam pytanie wszystkim wierzącym: dlaczego wstydzicie się swojej wiary? A więc uczestniczenia w niedzielnej Eucharystii, publicznego znaku krzyża, znaku religijnego w mieszkaniu czy publicznej modlitwy?

Pierwsza Komunia Święta jest dla mnie okazją do refleksji na temat wiary w obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Pamiętam swoją Pierwszą Komunię a było to w 1962 roku. Proboszcz powiedział krótko mniej więcej tak: „Przyjmujecie prawdziwego Pana Jezusa chociaż Go nie widzicie; jest ukryty pod postacią opłatka. Macie otworzyć serca, w których zamieszka Pan Jezus i nie przynosić mu wstydu”. To zapamiętałem i to trwa do dziś. Wtedy nie rozumiałem tej obecności, ale autorytet księdza i otoczenia wystarczył, by przyjąć tę prawdę i powoli ją rozumieć. Jak to wygląda dzisiaj? Zapewne znacznie odmiennie niż w moich czasach. Są rodziny żyjące Eucharystią na co dzień i w takim środowisku dziecko prawidłowo rozwija swoją wiarę. Oczywiście dziecku trzeba pomagać w rozumieniu chociażby częstego przyjmowania Komunii Świętej. Rozwój duchowy dziecka musi być oparty na prawidłowym rozumieniu sakramentalnej obecności Chrystusa. Niestety brak wiary rodziców dziecka w obecność Chrystusa w Eucharystii niszczy dziecięcy zachwyt z przyjęcia Jezusa a co za tym idzie brak jakiegokolwiek rozwoju duchowego dziecka. Ileż wysiłku rodzice  wkładają w rozwój intelektualny, sportowy czy talentowy swoich dzieci? A rozwój duchowy kończy się bardzo często tuż po zakończeniu imprezy pierwszokomunijnej. Nawet „biały tydzień” staje się zbyt trudny, by poświęcić dziecku półtorej godziny na spotkanie z Jezusem. Rodzice i chrzestni! To od was zależy życie religijne a więc i duchowe tego dziecka! Z tego kiedyś rozliczy was Bóg, tym bardziej, że przy chrzcie coś Mu obiecywaliście!