W minionym roku sakrament małżeństwa przyjęło zaledwie 16 par, co jak na wielkość naszej parafii jest wynikiem katastrofalnym. Pytanie: czy to jest wynik lekceważenia  wiary katolickiej czy może są jeszcze jakieś inne przyczyny. Trudno dać jakąś jednoznaczną odpowiedź, gdyż młodzi często nie mający sakramentalnego małżeństwa przychodzą z prośbą o chrzest dziecka. Kiedy pytam, dlaczego chcą chrzcić dziecko a sami nie mają sakramentu, wtedy pada zazwyczaj taka odpowiedź: jesteśmy wierzący i chcemy chrztu dla dziecka a co do ślubu to jeszcze nie jesteśmy gotowi. Taka postawa świadczy o braku dojrzałości, o braku odpowiedzialności za drugą osobę, wreszcie o brakach w zakresie wiedzy religijnej; sakrament przecież daje łaskę uczynkową a więc jest to pomoc Boża, o ile ją się przyjmuje, do wypełniania obowiazków wynikających z życia małżeńskiego i rodzinnego. Ponadto boją się pewnego ryzyka; a jak okaże się, że nie są dla siebie to unieważnienie małżeństwa sakramentalnego jest prawie niemożliwe. Może więc lepiej poczekać, nawet żyjąc w grzechu i lekceważeniu Bożej łaski. Taka kalkulacja niestety istnieje a później po upływie kilkunastu lat stwierdzamy: po co ślub skoro już tyle czasu przeżyliśmy bez Bożej pomocy.  I tak to często wygląda, życie takich rodzin staje się coraz bardziej świeckie, wyjałowione z elementów religijnych a nowe pokolenie w nich wyrastające jest pozbawione zazwyczaj wiary w Boga. Jakiekolwiek zobowiązania wobec Boga i Kościoła nie mają żadnego praktycznego znaczenia: są wypowiadane werbalnie bo tego domaga się chociażby liturgia chrztu. Człowiek współczesny nie czuje odpowiedzialności za swoje życie przed Bogiem, gdyż Boga traktuje się jako coś, co może kiedyś się przydać lub nie; obecnie nie ma On dla mnie żadnego znaczenia. To jest dramat współczesnego człowieka, pędzącego przez życie, nie wiadomo dokąd. Dopiero kiedy przychodzi starość i powolne odchodzenie zaczynają się duchowe problemy z lękami włącznie. Małżeństwa katolickie obok więzi miłości mają za cel przekazywanie życia. Polska niby katolicka wyludnia się, gdyż upowszechnia się, nawet wśród katolików model życia dwa plus jeden lub zupełnie bez dzieci. Model prostej zastępowalności już zanikł, a rodzina wielodzietna to ewenement, na którym wielu kiwa głową z politowaniem. Małżonkowie odrzucili Boży zamysł wobec przekazywania życia i stworzyli model miłości oblubieńczej, bardzo egoistycznej, z możliwością ulgi i poszukiwaniu nowych doznań miłosnych w coraz to nowych układach. Taki styl życia odpowiada konsumpcyjnemu światu, czyli tym którzy swą wiarę złożyli jedynie w doznaniach zmysłowych.