Myśli na niedzielę

Potrzeby człowieka nie ograniczają się tylko do światła aby mógł widzieć i siły aby mógł pracować. Potrzebujemy również pociechy aby żyć. Nasze serce jest niespokojne, często czuje się samotne i zagrożone w tym świecie. Zmęczenie je przygnębia, przyszłość je przeraża, przyjaciele je zdradzają. Kto stanie się jego pocieszycielem, zdolnym je pokrzepić, napełnić otuchą i przywrócić mu nadzieję?

Eucharystia jest to chwila, w której zbliżając się do Pana, który jest żywym kamieniem, odrzuconym przez ludzi, również wy, stanowiący święte kapłaństwo, składacie waszą duchowa ofiarę miłą Bogu przez Jezusa Chrystusa. Dzięki temu jutro podejmiecie z większym przekonaniem i poświęceniem wasze ziemskie prace, wiedząc, że przez nie służycie Panu.

Daje się zauważyć kryzys tożsamości, co niektórzy próbują wykorzystać. Łudzą się że uda im się rozproszyć Chrystusowe stado i zyskać więcej zwolenników  dla modelu społeczeństwa laickiego i ateistycznego.

Jezusa poznajemy przy łamaniu chleba. Wówczas sakrament oświetla słowo i wszystko staje się jednością i światłem. Doświadcza się wtedy Jezusa oraz Jego obecności, mimo, że nie zawsze jest ona oślepiająca

Chrystus obdarowuje nas pokojem, pierwsze wspólnoty uwielbiały Boga z radością a my gromadzimy się bez radości i rozstajemy się bez żalu. Dlaczego widząc wychodzących z kościoła nikomu nawet na myśl nie przyjdzie, by powiedzieć: „Patrzcie jak oni się miłują”?