Myśli na niedzielę

Pewnego świętego po długim jego rozmyślaniu nad „Ojcze nasz” zapytano w jakim jest punkcie, odparł, że nadal rozmyśla jeszcze nad pierwszym słowem. Cała modlitwa chrześcijańska nabiera światła od tego początkowego okrzyku, który wyszedł z Jezusowego serca; okrzyku syna wiedzącego z kim rozmawia.

Maria obrała najlepszą cząstkę, a my? Czy i my wybraliśmy rzeczywiście najlepszą cząstkę? Albo raczej jesteśmy biednymi Martami zajętymi sprawami niczemu nie służącymi, które przeminą wraz z nami!

Aby miłować, jak tego wymaga Chrystus, trzeba być gotowym dać ze swojego, a nawet dać samego siebie. Postąpiło tak wielu świętych w historii Kościoła, stają się żywą przypowieścią o dobrym Samarytaninie.

Wszyscy musimy ponownie odkryć, iż jesteśmy powołani. Trzeba czasu, żeby narodziły się właściwe formy ewangelizacji, ale już od teraz trzeba robić wszystko co możliwe, żeby zerwać z obojętnością i biernością. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za wiarę a więc i ty również.

Jesteśmy wszyscy powołani przez Chrystusa. Jakże straszliwą jest myśl, że On może nas wzywać a następnie pójść dalej bez nas, ponieważ nie mieliśmy odwagi odpowiedzieć Mu: oto jestem! Powołanie Chrystusa jest wezwaniem do zbawienie, do życia w pełni, do realizacji sensu życia, gdyż tylko On jest Prawdą o życiu.