Myśli na niedzielę

Od nas zależy do kogo będziemy chcieli się upodobnić w historii męki Chrystusa: czy do Cyrenejczyka, by wspólnie nieść krzyż, czy do płaczących niewiast, czy do setnika bijącego się w pierś a  może do Maryi stojącej milcząco pod krzyżem? A może jesteśmy jednymi z tych wielu gapiów i zdrajców?

Chrystus zanim udał się do grobu swego przyjaciela Łazarza, powiedział do jego siostry Marty: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Wierzysz w to?  Niech to pytanie Jezusa niepokoi twoje serce.

Jaki my, uczniowie Chrystusa, robimy użytek z otrzymanego światła? Czy stojąc obok nas, słuchając naszych rozmów można się zorientować, że jesteśmy ludźmi wierzącymi, osądzającymi ludzi i zdarzenia według norm ewangelicznych?

Ludzkie serce pragnie życia i szczęścia, ponieważ Bóg je stworzył z tym wrodzonym pragnieniem. Jest ono niespokojne – jak pisał św. Augustyn - dopóki nie znajdzie miejsca gdzie rzeczywiście mogłoby odpocząć – znaleźć pełne szczęście.

Jeżeli mamy wiarę potrzebną do przyznania się do Boga to właśnie teraz On podchodzi do nas, podobnie jak do Piotra, Jakuba i Jana na Taborze, a nawet wchodzi do naszego wnętrza i zachęca nas do pójścia za nim do Jerozolimy. Mówi nam: wstańcie, idziemy!